Śpimy, bawimy się, jemy, jemy i jemy! Kiedy mama wyjeżdża – część II

Osobiste

Wstępem do dzisiejszego wpisu, będą przeprosiny, ponieważ miały się pojawić jeszcze 4 wpisy, o tym jak spędzamy czas z synem. Z prostych jednak względów mogę się wytłumaczyć – kompletnie nie było na to czasu! Podczas, gdy w piątek rano Tymon otworzył oczy i uśmiechnął się i zjedliśmy śniadanie, minęło już 7 dni… jak ten czas leci… pora zatem na nadrobienie zaległości! Piątek, sobota oraz niedziela – to właśnie te dni również spędziliśmy wspólnie, czekając na powrót naszej kobiety.

 

PIĄTEK

Dzisiaj mamy piątek, jest 6:30 a on… on już nie śpi, patrzy się na mnie, śmieje się! Tak, to będzie dobry dzień… Tymi oto słowami, kończyłem ostatni wpis. Cieszy fakt, że nie pomyliłem się, to był dobry dzień. Naturalnie Tymon do 16:00 spędził czas u babi, potem jednak mogliśmy spędzić czas jak facet z facetem czyli… dobra książka z obrazkami, jedzonko, bieganie, jedzonko, drzemka, dobra książka z obrazkami, bieganie, kąpiel i sen^^ Prawda, że super? Zapewne dla osób, które nie mają jeszcze dzieci brzmi to jak zwykły banał, dla mnie jednak, dla osoby, która nie ma możliwości spędzania tyle czasu z synem jest to nie lada gratka! Naturalnie planem było, że po położeniu Tymona spać, napiszę post o tym jak minął dzień, jak było? Obudziłem się o 6 rano – w „opakowaniu”. Nawet nie wiem kiedy, wtuliłem się w tego, małego bąka i zasnąłem.

SOBOTA

Nareszcie weekend, można by rzec… hola hola- tato wstajemy! Ktoś ledwo otworzył oczy i rzuca się na mnie z całą siłą, no tak jest grubo po 6, 3 po… a Tymon w formie! Delikatnie przestawiam go, by pokazał tacie, jak umiejętnie zsuwa się z łóżka, by nie zrobić sobie krzywdy. Następnie zostaję uraczony książką, no cóż, marzyłem o tym od samego rana… z drugiej jednak strony coś za coś – to, że nie pośpię to żadna strata, dobry humor mojego dziecka to wystarczająca nagroda, by zwlec się z łóżka. Jak to zawsze bywa – pierwsze 2 godziny są pewnym standardem – przewijak, śniadanie, krótka zabawa, potem zwykle znowu przewijak, krótka zabawa i drzemka w okolicach 9-10 rano. Miałem niecny plan, że po drzemce, wyruszę z Tymonem w krótką trasę, otóż już od kilku dni chodził za mną fast food, nie spodziewałem się jednak, że moja pociecha również od razu zaśnie w samochodzie – no cóż – wróciliśmy o 13:00 i zabawa trwała. Zrobiliśmy „pyszną” warzywną papkę, której Tymon raczej nie chciał kosztować. Zdecydowanie bardziej do gustu przypadły mu przysmaki od babci. Wróciliśmy do książek i biegania po salonie, następnie postanowiliśmy zrobić krótką sesję zdjęciową, którą przesłaliśmy za pomocą mms do mamy:

Z dnia na dzień, coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nasz syn to król selfie!

Po tychże wojażach, zasnęliśmy… nie na długo, ale ni stąd ni z owąd, oboje potrzebowaliśmy chyba drzemki. Następnie po przebudzeniu krótka wizyta Tymona u babci, by ojciec mógł trochę ogarnąć dom, następnie powrót i znowu wojaże! A co – jesteśmy sami to mały festyn, nikomu nie zaszkodzi. Dzień zakończyliśmy ponownie kąpielową, ze względu na wysypane plecki Tymona, więc dobrze było o to zadbać, nastała 22 i zostałem sam, Tymon śpi…

Siądę, napiszę wpis – przecież obiecałem, a co tam, zrobię to jutro, teraz pogram wiele godzin na xboxie, albo…. Hmmm albo idę spać z Tymonem, przecież rano czeka nas kolejny dzień!

 

NIEDZIELA

Dzień zaczął się dla nas dość szybko, otóż obudził nas dym i czad – niestety po raz kolejny dał znać o sobie piec… ufff no cóż – Tymon szybko został zawieziony do babi, ja trochę powalczyłem z piecem, przewietrzyłem dom oraz ogarnąłem, byśmy mogli wrócić do swobodnych zabaw, bez czarnych skarpet i ubrań. Pomimo, bardzo złego rozpoczęcia poranka, Tymon potrafił rozładować napięcie – jego świetny humor szybko staje się zaraźliwy – chwała mu za to!

Niedziela upłynęła „można by rzec” standardowo – książki, bieganie, przybijanie piątek, papatki i bicie braw. Kto by przypuszczał, że będzie mi to sprawiać taką radość? Trwało to do późnego popołudnia, następnie Tymon doczekał się na mamę u babci, gdyż mnie czekał mecz i późny powrót. W tym miejscu powinienem napisać, jest niedziela 22:45, wszyscy, wspólnie kładziemy się spać, jako, że jednak mam opóźnienie to zakończę tymi oto słowami:

Gdy jesteśmy wszyscy razem, jest super. Jednak czas spędzony z synem był znakomity, bałem się, ale teraz wiem, że nie było kompletnie czego. Liczę, że niebawem czekają nas kolejne, takie dni, bo patrząc na moją codzienność, ciężko jest, by spędzać z synem tyle czasu, a wątpię, by było coś, co jest w stanie tak pozytywnie mnie naładować, jak przebywanie z moim synem!

Podsumowując – jest czwartek, po pracy, jedziemy na rodzinny obiad, będzie wspaniale!

Ps. Tymon je, je i ciągle je!

Przeczytaj pozostałe wpisy

Jenga to potęga!

Dziś chcę się z Wami podzielić moim absolutnym faworytem wśród gier planszowych - Jenga! To...