Rodzicu! Po co tyle zdjęć?

Osobiste

Kiedy moja mała pociecha, śpi sobie słodko obok mnie, mam olbrzymią ochotę pochwalić się tym widokiem z całą grupą moich znajomych. Z drugiej jednak strony naszła mnie pewna refleksja – są rzeczy, które chciałbym zachować dla siebie i najbliższych…  o tym właśnie, będzie w dzisiejszym wpisie – o rodzicach, którzy wrzucają zdjęcia na portale społecznościowe, bez jakiegokolwiek zastanowienia. Dodam już na samym wstępie, iż artykuł pisany jest z mojej perspektywy, nie twierdzę też, że mam rację. Po prostu, opisuję to co widzę na co dzień bez celu obrażania kogokolwiek, gdyż każdy posiada swój rozum i robi co tak naprawdę zechce.

 

Moje dziecko, to mój skarb…

Czyż nie? Dla każdego z nas dziecko to najlepsze co mogło się przytrafić. To skarb, który rodzić chce chronić, który zawsze chciałby mieć dla siebie. Jednak w późniejszej fazie życia, rodzic musi zrozumieć, że jego skarb robi się dojrzalszy i nie może być na tyle samolubny…  Po ponad miesiącu, bycia tatą, zrozumiałem, że kiedy patrzę na swojego syna- niezależnie od sytuacji jest on dla mnie najsłodszą istotą na świecie. Przewracanie jego oczek, parę krzyków… nieważne co zrobi – ma mnie „skubaniec”. Jak to bywa w dzisiejszych czasach, zawsze pod ręką mam telefon, ponieważ chciałbym, usiąść z partnerką (mam nadzieję, przyszłą żoną) przy kominku, popijając ulubiony trunek, przeglądać wszystkie zdjęcia, począwszy od porodu naszego syna. Brzmi pięknie… jednak jest jedno ale, czy byłoby to piękne, gdyby cały ten czas, całą tą historię, udostępniałbym na swojej Facebook-owej osi czasu? Jeżeli chodzi o mnie, to z pewnością nie! To moje wspomnienia, moje trudne i wspaniałe chwile, chciałbym to zachować dla nas… mogę się od czasu do czasu pochwalić, jednak nie muszę opisywać całego życia, począwszy od pierwszego dnia – mojego syna, zapewne, gdy dorośnie mi za to podziękuje- jednak o tym w dalszej części wpisu.

 

Zaczyna się od USG…

Niestety ale to prawda… widzę nawet po swoich znajomych. Nie będę ich oczywiście tutaj wymieniał, jednak mocno się zaskoczyłem, gdyż wielu z nich uważałem za nieco „dojrzalszych” pod tym względem. I to nie tak, że jestem zazdrosny i się nie cieszę, że ktoś ze znajomych będzie miał dzidziusia- wręcz przeciwnie – bardzo mnie to cieszy. Jednak „coś” mi tutaj nie gra i z pewnością jest to całkowity brak intymności… całkowicie tego nie rozumiem i nie popieram. Pewnie, że mogę zostać zlinczowany, lecz wolę trzymać się swoich podglądów. Dodatkowo – nikomu, nigdy niczego złego nie życzę – ale zastanawiam się jak to jest w przypadkach, gdy wrzucane jest wczesne zdjęcie USG informujące o ciąży, jednak w późniejszej jej fazie nie wszystko idzie po myśli rodziców… nie chcę sobie tego nawet wyobrażać… ludzie – cieszcie się, że będziecie mieli dziecko – ale naprawdę poczekajcie z tym Facebookiem – chociażby do samych narodzin.

 

Pierwsza kupka, pierwsze siku, pierwszy ząbek…

Wszystko to, czego uczy się dziecko i przeżywa dziecko. Wszystko to, co właściwie przechodził każdy z rodziców. No i właśnie – ja obecnie mogę to sobie jedynie pooglądać, na czarno-białych zdjęciach w albumie, który widnieje na domowych meblach. Obecnie wygląda to troszkę inaczej… na mojej osi czasu właściwie mogłem codziennie wywnioskować co robią moi znajomi, którzy zostali rodzicami. Właściwie nie tyle co robią oni, ale co robi ich dziecko. Gdzie bywają, co się z nim dokładnie dzieje. Prostym tego przykładem jest wrzucenie 49 postów w lutym przez jedną ze znajomych (tak, natrudziłem się i policzyłem) z czego 35 postów ukazuje słodką pociechę. Oczywiście, zaraz spotkam się z opinią – nie chcesz to nie oglądaj! Naturalnie, tak też zrobiłem, ponieważ dzięki opcji przestań obserwować po prostu przestałem aktywność takich znajomych śledzić.

Tutaj nie chodzi o to, czy kogoś lubię, czy też nie – zastanawiam się po prostu czy to jest normalne. Skoro ja, osoba, którą średnio interesuje kto co w danej chwili robi wie tyle o „czyimś” dziecku to co dopiero chorzy na umyśle Pedofile, których jak się okazuje jest cała masa – tym bardziej w sieci. Ano właśnie – sieci… tak dla informacji wszystkich rodziców, intensywnie wrzucających zdjęcia swoich pociech – te fotki zostają tam już na zawsze…

 

Zdjęcia z Internetu nie znikają…

Tutaj również jest wiele opinii i mitów. Na kilku przykładach można stwierdzić, że osoby, które próbowały całkowicie usunąć swoje zdjęcia z sieci, po prostu temu nie podołały. Zapewne jest kilku fachowców, które sobie z tym radzą, lecz osoby które w sieci wrzucają tylko zdjęcia będą miały z tym problem. Ja osobiście dziwnie bym się czuł, gdzie po przyjściu do podstawówki, rówieśnicy wyśmiewaliby mnie, kiedy robię pierwszą kupkę, prezentuję się z ząbkiem itp. Itd. – podejrzewam, że już teraz tak to może działać. Sam byłbym ciekaw, poznając nową klasę, kto i co ma na swojej tablicy – łatwo zatem będzie dojść prędzej czy później co „kiedyś” wrzucał jego rodzic. O tym, też warto czasem pomyśleć, bo mam po prostu wrażenie, iż wiele osób nawet się nad tym nie zastanawiało. Ja na szczęście nie będę miał tego problemu.

 

Dziecku, też należy się prywatność…

Zgadzacie się? Ja osobiście uważam, iż to że dziecko jest totalnie nieświadome tego, że codziennie ląduje na kolejnych zdjęciach w sieci publikowanych przez rodziców, jest po prostu nie fair. Rozumiem szczęście rodziców, ważne wydarzenia w których dziecko bierze udział i naprawdę nie mam problemów z komentowaniem takich wpisów, ponieważ wiem ile to radości tym ludziom przynosi. Takie jednak wpisy pojawią się raz na jakiś czas- są smaczne, nie uciążliwe i przede wszystkim rodzic wrzuca to w pełni świadomie. Przeżył fajny okres w swoim życiu i zwyczajnie się chce tym pochwalić – tak, to rozumiem. Nawet jak powyżej pisałem o nieznikaniu zdjęć z sieci, to wolałbym by zostawały fotki w którym dziecko „coś” osiągnęło a rodzica rozpiera duma i może się tym pochwalić aniżeli, wykonuje po raz setny tą samą czynność, w tym samym dniu, tygodniu, miesiącu…

 

Kilka kwestii na koniec…

Tak jak wspominałem na samym wstępie – nie mam na celu tutaj nikogo obrażać. Rodzicie sami decydujcie – ja tylko proszę o chwilową refleksję…  Pomyśl, też czy jeżeli nadal masz zamiar wrzucać całą masę fotek to czy nie lepiej pogrupować znajomych, by wyświetlało się to tym, którzy to lajkują?

Pomyśl, też o tym, że jeżeli tak często wrzucasz tyle fotek swoich dzieci – to czy nie lepiej robić to na grupach, do tego służących? Sam obecnie przesiaduję na wielu grupach, gdzie głównym tematem są dzieci. Tam pokazywanie bobasów mi nie przeszkadza – bo jestem tam świadomie, a masa, głównie młodych matek chwali się codziennymi dokonaniami bobasów, ponieważ jest ku temu miejsce.

Dodam od siebie, iż ja po narodzinach mojego syna – wrzuciłem post na FB. Nieźle co? Cały artykuł o tym jak krytykuje tego typu zachowanie, a tutaj bach! Jednak „młody” jest tam słabo widoczny- nie pokazany w całości, wiele także osób o nim wcześniej nie wiedziało… Było, to też dla mnie, niezwykle ważne wydarzenie, którym zwyczajnie chciałem się pochwalić – ten jeden jedyny raz, który chyba każdy w stanie jest zrozumieć?  Kiedy następnym razem będzie można zobaczyć jego wizerunek wrzucony przeze mnie? Ano, z pewnością jak będzie już świadomy i go o to zapytam, sam zdecyduje czy się pojawi czy też nie, a zapewne zdarzy się tak nieprędko.

To tyle w dzisiejszym wpisie- sporo się naklepałem w klawiaturę…  mam nadzieję, że było warto. Przecież każdy z nas uważa, że dzieci są wspaniałe – moim celem było tylko i wyłącznie docenienie tego, o czym się obecnie nie myśli a z pewnością w późniejszych latach, naszego życia, będzie miało olbrzymią wartość.

 

Przeczytaj pozostałe wpisy

Jenga to potęga!

Dziś chcę się z Wami podzielić moim absolutnym faworytem wśród gier planszowych - Jenga! To...