Witam wszystkich w nowym roku! Jak wiadomo, nowy rok – nowe postanowienia, u mnie z kolei wygląda to tak, nowy rok – nowa seria na blogu. O jakiej serii mowa? Myślę, że bardzo przydatnej dla wielu rodziców, w szczególności drogich mam. Otóż moja partnerka wpadła na genialny pomysł, ponieważ niejednokrotnie chciała zakupić książkę lub bajkę dla naszego Tymcia, ale nie miała możliwości podejrzenia w sieci, jak wyglądają dalsze strony oraz animacje… Stwierdziła, dobrze byłoby, aby ktoś wrzucał kilka zdjęć książki „ze środka” czyli z obrazkami do podglądu oraz krótką recenzją, co najbardziej przykuwa uwagę dziecka i które słowa najczęściej pociecha powtarza.
Pucio mówi pierwsze słowa:
Zaczynam od Pucia – tak wyszło! Tata, tata – Pucio i wszystko jasne. Przy wyborze książki do oglądania i przede wszystkim opowiadania, Pucio jest jednym z faworytów. Poza tym, grafika okładki również jest bardzo przyjemna – chłopczyk trzymający samolot, biegający piesek oraz dziewczynka z misiem, z pewnością muszą u dziecka wzbudzać pozytywne emocje i chcą poznać głównych bohaterów.
Otwieramy książkę…
… I dziecko ma przed sobą wszystkich członków rodziny. Tymon świetnie sobie poradził, nawet bez pomocy mamy i taty, dzięki czemu wymienił praktycznie wszystkich. Oczywiście nie obyło się bez śmiechu, ponieważ pokazując na Pucia, czyli małego chłopczyka raz stwierdzał, że to chłopczyk a raz, że to Tymuś- było to słodkie i zabawne.
Kolejne strony
Kolejne strony przynoszą nam bardzo ciekawie zaprezentowane przedmioty oraz wykorzystanie ich. W bardzo obszernym skrócie wygląda to tak, że po lewej stronie spotykamy nagłówek „Co to?” po czym widzimy ilustracje rzeczy, ubrań itp. Prawa strona to z kolei, kolejny nagłówek, z tą jednak różnicą, że mówi nam o tym, „Co robią?”. Bardzo fajna opcja, ponieważ możemy w dość krótkim czasie nauczyć dziecko, do czego dana rzecz jest wykorzystywana i jakie spełnia funkcje.
Moja recenzja:
Naturalnie jest to tylko i wyłącznie moja recenzja, moje spostrzeżenia i nie chciałbym w tym miejscu nikomu narzucać swoich podglądów. Opisuję tylko wyłącznie to, co co mogłem zaobserwować w tej książce, oraz to jak przy niej bawi się Tymon. Pozwolę sobie oceniać w skali 10-stopniowej:
Ilustracje: 9
Ilustracje bardzo przejrzyste z czytelną kreską, jednak nie uważam, że są przeznaczone dla każdego dziecka. Np. moim zdaniem dzieci w wieku „do roczku” zdecydowanie wybiorą bardziej kolorowe, przykuwające wzrok obrazki.
Treść: 10
Książka w szybki sposób uczy słówek i czynności. Nie wiem jak w przypadku innych dzieci, ale na przykładzie Tymona, mogę stwierdzić, że w bardzo prosty sposób zapamiętuje co do czego i po co. Teraz sam biega z ulubioną koszulką i ciągle chce ją ubierać, może to nie przez książkę, ale z pewnością słówka wyniósł z tego tytułu.
Frajda: 7
Ta książka nie jest nastawiona tylko i wyłącznie na zabawę. Co prawda podoba się Tymonowi, jednak jak wiadomo o wiele bardziej frajdę sprawiają mu bardziej kolorowe i mniej treściwe bajki. Tutaj jednak świetnie zapamiętuje słowa, zatem może nie ma aż takiej frajdy, za to sporo z tej książki wynosi.
Dla kogo: powyżej roczku do 3 lat.
Cena: od 22 do 28 zł
Autorka o książce:
Poznajcie Pucia i jego wesołą rodzinkę, spędzając z nimi cały dzień! Ten sympatyczny maluch stanie się ulubionym towarzyszem Waszego dziecka w stawianiu pierwszych kroków w nauce mowy!
źródło: czytam.pl
Druga część przygód Pucia skoncentrowana jest na pierwszych słowach typowych dla rozwoju mowy dziecka. Ich rozumienia i używania dziecko uczy się już w pierwszym i drugim roku życia. Dwulatek zaczyna łączyć słowa, a zatem posługuje się już prostymi zdaniami. Zabawa z Puciem ma w tej nauce pomagać. Dla starszych dzieci książka będzie doskonałym materiałem do pierwszych prób samodzielnego czytania.
Celowo prosta w formie i wzbogacona pięknymi ilustracjami książka w naturalny sposób wspiera rozwój mowy dziecka.
„Pucio mówi pierwsze słowa” to piąta po „Wierszykach ćwiczących języki”, „Z muchą na luzie ćwiczymy buzie”, „Zeszytowym treningu mowy” oraz „Pucio uczy się mówić” książka z serii „Uczę się: mówić, wymawiać, opowiadać”.
Kilka słów ode mnie…
Drogi rodzicu! Pamiętaj, że to recenzja tylko i wyłącznie moja. Nie chcę Ci niczego narzucać, lecz weź sobie do serca jedną, ale moim zdaniem najważniejszą kwestię – jakąkolwiek książkę, staraj się przejrzeć ze swoją pociechą. Poświęć czas, usiądź wygodnie i czerp radość z przeglądania kolejnych stron. Książka tego nie nauczy, jednak ty możesz nauczyć dziecko, jak czerpać radość z przeglądania książek, bo uwierz, nic nie sprawi dziecku większej radości jak poświęcenie mu uwagi i wspólna zabawa…