Jest już dość późno i Basia z Tymonem śpią, więc moja głowa jest nieco luźniejsza przez co już niestety myślę o jutrzejszym meczu… Czemu niestety? Ano chociażby dlatego, że pomimo tego, że w ostatnim czasie dobrze czuje się fizycznie, to niestety w końcowej fazie akcji nie potrafię wykorzystać sytuacji… Nie mam pojęcia dlaczego tak jest, ale dawniej, było to wręcz nie do pomyślenia. Może dlatego że sporo o tym myślę? Może zacznę jutro dzień jak każdy inny i skończę swoje obowiązki ok. 14-15 po czym udam się na mecz? Zapewne może być to bardzo dobre rozwiązanie – tym bardziej, że pobudka za 6 godzin..
Zauważyłem też, że w meczach gdy bardzo mi zależy to najzwyczajniej się spalam. Nieźle co? Pomyśleć że liga w której gramy, jest na przedostatnim szczeblu rozgrywkowym w naszym rejonie… Więc po co tak sporo o tym myśleć? Hmmm… może dlatego, że skoro się już człowiek na coś decyduje to fajnie byłoby się do tego przyłożyć, nawet jeżeli są to rozgrywki czysto amatorskie. Tak by się zmęczyć i wrócić do domu zadowolonym z tego, że się dało z siebie wszystko. Dlatego życzcie mi jutro powodzenia – kładę się spać z włączonym Netflixem 😉
Ps. A wpis do dziennika kończę cytatem osoby z piłkarskiego środowiska, którą szanuję ale za którą nie przepadam:
Piłka nożna jest najważniejszą wśród rzeczy nieważnych.
– Franz Beckenbauer