Jestem tatą już pół roku – jaki był to dla mnie okres?

Osobiste

Dzisiejszy wpis na moim blogu jest wyjątkowy – zapewne, zadacie sobie pytanie Dlaczego? Otóż, to właśnie dzisiaj mija równe pół roku od narodzin naszego największego szczęścia! Byłem świadom tego, że czas leci naprawdę szybko, jednak to pół roku, minęło szybko, bardzo szybko… ale o tym w dalszej części wpisu.

Zakładając bloga, myślałem o pisaniu porad, co najlepiej robić w danej sytuacji itp. Itd. To jednak ma się nijak, ponieważ wiele porad oraz blogów, które czytam, mają nijak do tego, jak rodzic wychowuje swoje dziecko. Oczywiście takie porady są przydatne, jednak każde dziecko jest inne. Nasz przypadek świetnie to pokazuje, ponieważ wiele mitów nasza pociecha obaliła, śpimy naprawdę dobrze a przede wszystkim, mały jest mega grzeczny! (mam nadzieję, że nic nie wykraczę…) Postanowiłem więc, pisać o tym, co może wydawać się ciekawe i dla mnie i dla was. Dzisiaj stałem się jednak niesamowitym samolubem, dzisiaj to dzień, który podkreśla najszczęśliwsze pół roku mojego życia!

Zapewne osoby, które jeszcze nie mają możliwości bycia rodzicem, mają wiele obaw i zastanawiają się, czy sobie poradzą i jak to będzie wyglądać. Doskonale to rozumiem, jednak wierzcie, nawet jeden uśmiech od małego bobasa w waszym kierunku przed wyjściem do pracy sprawia, że twój dzień jest inny… lepszy… wspaniały!

Na wstępie pisałem, że to pół roku minęło w tempie ekspresowym, a pojęcie „jak będziecie mieć dziecko, to zobaczycie, jak wam zaczną dni uciekać” nabiera sensu, ponieważ nie spodziewałem się, że tak szybko może to się stać. Jeszcze niedawno denerwowaliśmy się pierwszą szczepionką, a tutaj? Tutaj mamy już do czynienia z gościem, który nie ma zamiaru dłużej wylegiwać się w wózeczku i ma zamiar usiąść w spacerówce. On już nie leży w jednej pozycji, skoro może wymiatać nogami i rączkami na prawo i lewo, nie zważając na twarze mamy i taty. Popularne za młodu „kombajny” to standard w wykonaniu naszej pociechy, brzuszek, plecy, boczek i tak w kółko. Zapewne każdy z was to przerabiał, bądź przerabiał będzie, jednak są to chwile których nie da się zapomnieć i które naprawdę powodują uśmiech na mojej twarzy przywołując je w myślach.

Wiem, że teraz będzie się działo… pierwsze zupki a nie sama pierś, sadzanie, potem raczkowanie, coraz więcej zrozumienia i nasłuchiwania… Ach! Wiem, że będą również chwile mniej przyjemne, jednak patrząc przez pryzmat pierwszego półrocza, to koniecznie pozwolę sobie po raz kolejny podkreślić – to najlepsze pół roku mojego życia. Pojęcie rodziny nabiera sensu, człowiek chce spędzać czas w domu, a wspólny spacer, który zawsze był bardzo miły, jest nie do zastąpienia!

Zapewne wpis bardzo cukierkowy? Słodki? Przesadnie? Nie dla mnie! Cieszę się, że wspólnie z moją partnerką należymy do grona szczęśliwych rodziców. Cieszę się, także z tego, iż nie wiadomo z czym przyjdzie nam się mierzyć podczas dalszego wychowania naszej pociechy, to jestem pewien w stu procentach, że sobie z tym poradzimy, bez względu na wszystko! Tego życzymy, również wam – drodzy rodzicie!

Ps. jak wiecie, bardzo rzadko chwalę się zdjęciami, dzisiaj jednak zdjęcie z sesji, którą robiliśmy hmmm… parę miesięcy temu 😉

Przeczytaj pozostałe wpisy

Jenga to potęga!

Dziś chcę się z Wami podzielić moim absolutnym faworytem wśród gier planszowych - Jenga! To...