Dawno na moim blogu nie pojawił się wpis, lecz najwyższa pora to nadrobić. Obiecałem sobie, że zacznę być systematyczny i jeden wpis tygodniowo to minimum! Tym bardziej, że jest naprawdę o czym pisać. Nasz Tymon jest po prostu niesamowity- a przykłady niesamowitości będę podkreślał w kolejnych artykułach. Dzisiaj z kolei, chciałbym napisać o tym, jak przygotowujemy Tymona do spacerów w chłodniejsze dni jak i również zacytować kilka postów, jak robią to mamy z jednej moich ulubionych grup na FB – Rodzicielski Hyde Park – zapraszam do artykułu.
Patrząc na to jaki obecnie mamy grudzień to można się tylko uśmiechać, odkąd ja sięgam pamięcią do lat młodzieńczych to było już w okolicach -10 i masy białego puchu, z drugiej jednak strony – czy nie tak powinna wyglądać zima? Wówczas podczas spacerów wózek mógłbym zastąpić sankami lub czymkolwiek innym, a dziecko mogło by się „zahartować” jak to się wówczas mówiło. Obecnie jednak jest jak jest, dlatego na prośbę czytelniczki mojego bloga, postanowiłem przygotować krótki wpis, jak to u nas wygląda, podczas wybierania się na spacer.
Zapewne wielu z was spodziewa się specjalnych kremów, specjalistyczną odzież itp. Itd. Jednak nic z tych rzeczy. Temperatura na dworze to ok. 0-5 stopni w ciągu dnia a dopiero ostatnie doby wskazują na temperaturę delikatnie poniżej zera, dlatego z partnerką nie daliśmy się zwariować i nie przesadzamy z grubością ubrań. Zwykle przed spacerem czy dłuższym wyjściem ubieramy Tymona w odzież termo-aktywną, następnie skarpety (w zupełności zwyczajne), bluzeczka i spodnie również takie, w których na co dzień raczkuje sobie po domu. Kolejny element to oczywiście czapka która zakryje uszka, by naszej pociechy nie zawiało i ostatni, chyba kluczowy element zimowy kombinezon. Zdjęcie zamieszczę poniżej, ważnym jednak aspektem jest, iż jeżeli jest 5 stopni na plusie i świeci słoneczko to darujemy sobie bluzę i spodnie, ponieważ zawsze dziecko można okryć kocykiem, a w prosty sposób po dotyku rąk i noska, stwierdzić czy jest mu zimno czy też w sam raz.
Zadałem również pytanie do mam, na wyżej wspomnianej grupie i jak zwykle nie zawiodłem się, ponieważ każda mama chętnie przedstawia swój punkt widzenia na sprawę i sytuacje jaka ma miejsce u niej samej. Zatem poniżej, pozwolę sobie zacytować najpopularniejsze posty:
Ja dla syna używam krem do Buźki Nivea na każdą pogodę ale smaruje mu tylko wtedy kiedy jest wiatr lub zimno. Jeżeli chodzi o ubiór to w zależności czy idziemy na spacer w wózku bodziaki rajstopki bluzeczka spodenki kombinezon plus na to nie za ciepły kocyk) czy tylko jedziemy na zakupy samochodem ( bodziaki rajstopy i kombinezon) 😉 no i oczywiście obowiązkowo w obydwóch przypadkach chusta pod szyje plus buciki i czapa i czasami rękawiczki ale ma większy kombinezon wiec rączki chowa do środka.
Po przeczytaniu tego wpisu, pierwsze co mi się skojarzyło, to jakże tłusty, niebieski krem Nivea, jednak po odwiedzeniu strony samego producenta, dotarło do mnie, że moje pierwsze wrażenie było błędne. Jak zapewnia producent:
Krem na każdą pogodę NIVEA BABY chroni wrażliwą skórę dziecka przed mrozem, chłodem i wiatrem. Dzięki formule wzbogaconej wyciągiem z nagietka i pantenolem redukuje zaczerwienienia i łagodzi podrażnienia. Łatwo rozprowadza się i pozostawia na skórze warstwę ochronną. Również zostały wypunktowane najważniejsze informacje:
- Pozytywna opinia Instytutu Matki i Dziecka
- Bez wody, parabenów, alkoholu i barwników
- Produkt powstały przy współpracy pediatrów i dermatologów
- Bezpieczeństwo i skuteczność potwierdzone w badaniach klinicznych i dermatologicznych
- Hipoalergiczny
Kolejny post był podobny, jednak pojawiło się więcej kremów:
Na mróz smaruje buzię kremem natłuszczającym np z Nivea, Bambino albo Hippa. Co do ubioru, teraz, gdy nie ma mrozów ubieram synkowi body, rajstopki, spodnie, na to kurtkę, czapkę, szalik i rękawiczki, no i zimowe buty. Ewentualnie zamiast body podkoszulek i cieszą bluzkę. Jeśli jedziemy gdzieś wózkiem opatulam nóżki kocykiem lub wkładam syna do śpiworka. W zimę najlepiej sprawdza się zasada ubierania na cebulkę – nie ma szans, żeby się zmarzło, a jak jest zbyt ciepło zawsze można coś zdjąć:)
Postów było jeszcze kilka, jednak jeden z nich najbardziej dał mi do myślenia, otóż abym dokładnie zapoznał się z tematem kremów oraz co w nich siedzi, bym na blogu nie rekomendował „Nivea z pochodnymi ropy naftowej”. Odnosząc się do tego komentarza, mogę napisać, że na moim blogu wszystko przedstawiam z naszej perspektywy a w tym artykule nie mam zamiaru polecać, tegoż czy innego kremu, tym bardziej, że sami go nie używamy. Jednak patrząc dalej, to że nie używamy kremu teraz, nie oznacza, że nie będziemy używać w najbliższej przyszłości, dlatego postanowiłem dostosować się do pierwszej części postu i zapoznał się z tematem kremów.
Na co więc trafiłem? Przede wszystkim na świetnego bloga szczesliva.pl na który serdecznie zapraszam, ponieważ jest tam świetny artykuł odnośnie kremów na zimę. Jednym z takich kremów, który z pewnością spełni oczekiwania każdego z rodziców to:
Uriage Babies Cold Cream: UriageBabies Ultraodżywczy krem ochronny do twarzy i ciała dla dzieci i niemowląt. Jak informuje producent i potwierdza polecana przeze mnie blogerka „bardzo dobry skład, bez parabenów i substancji zapachowych.” To z pewnością krem godny polecenia i jeżeli zdecydujemy się na zakup to z pewnością wyborem będzie właśnie ten konkretny, który można bez problemu dostać w sklepach internetowych.
Na dzisiaj to chyba tyle, mam nadzieję, że nieco pomogłem czy też potwierdziłem nie jedną tezę odnośnie ubioru w chłodniejsze dni. Życzę wszystkim udanych spacerów i przede wszystkim zdrowia!