Czy dziecko powinno oglądać bajki na telefonie?

Osobiste

Ponad miesięczna przerwa w pisaniu… sporo prawda? Jednak, każdy, kto śledzi mojego bloga od początku, to wie, że nie będę was zasypywał artykułami, które nie są dla mnie szczególnie ważne. O czym zatem dzisiaj, po ponad miesięcznej przerwie? O bajkach i telefonach! Co prawda artykuł miał powstać już kilka tygodni temu, gdyż materiał był gotowy, ale jak to u mnie bywa… moje postanowienia, samozaparcie itp. nadal są na bardzo niskim poziomie i ciągle nad  tym pracuję. Zapinamy zatem pasy, siadamy wygodnie w fotelu i zabieramy się za czytanie!

Zapewne każdy z was spotkał się z sytuacją, gdzie rodzicie włączają bajki w telefonach dla swoich pociech, by te mogły się na chwilę uspokoić a rodzicie troszkę odsapnąć. Niezależne, czy taka sytuacja ma u was miejsce czy też u waszych znajomych to jest ona dość powszechna. Ba! Sam jeszcze nie tak całkiem dawno, zastanawiałem się, dlaczego włączamy dzieciom bajki? Czy serio nie można obejść się bez telefonu czy ekranu? Zapewne jest na to recepta, lecz dzisiaj chciałem troszkę przybliżyć temat  telefonów, tabletów, laptopów oraz innych urządzeń na których dziecko może oglądać bajki czy też teledyski. Oczywiście nie chodzi tutaj o parametry konkretnych urządzeń, a o sam fakt oglądania bajek – to jak: dziecko powinno oglądać bajki czy nie powinno? A jeżeli może oglądać, to od kiedy i jak długo?

Na to pytanie postaram się odpowiedź w końcowej części wpisu. Póki co zacytuję kilka opinii, gdyż jak zawsze, w moich artykułach znajdują się wypowiedzi mam, które mają większe bądź mniejsze doświadczenie w wychowaniu dziecka. Fajnie, że mam możliwość zapoznania się z wieloma opiniami, a jak wiadomo co opinia to inny przypadek.

Zapytałem więc mam o to, jak często zdarza wam się włączać dziecku bajki na telefonie? W jakich sytuacjach? I przede wszystkim, w jakim wieku było dziecko, gdy 1-raz włączyły mu bajkę z telefonu?

Pierwszy z komentarzy, jest chyba najczęściej przeze mnie spotykanym zjawiskiem:

Moja 20 miesięczna córka słucha trochę więcej niż 15 min… od początku jest bardzo roztańczona i rozśpiewana, właściwie cały dzień tylko śpiewa i tańczy. Bajek nie ogląda bo nie lubi, ale bardzo lubi słuchać muzyki. Wiadomo jakiś umiar zachować trzeba, cały dzień gapić się w telefon nie może…

Telefon to w obecnych czasach najwygodniejsze urządzenie do odtwarzania muzyki, a w tym przypadku może sprawić olbrzymią radość dziecku. Z kolei kolejna mama piszę, na odpowiedź czy jej rodzina ma styczność z telefonem odpowiada:

My mamy w momencie badań. Ma 16 miesięcy  i musi leżeć 45minut na wznak. Inaczej by się nie dało. Wiem to niedobre ale my mamy inny świat. Ma masaż ręki przez pół godziny i zdrowe dziecko by tego nie wytrzymało a co dopiero on.

Czy w tym wypadku jest to niedobre? Czy matka nie mogła znaleźć innego rozwiązania tylko telefon? Zapewne znajdą się i zwolennicy i przeciwnicy tej teorii. Jak mam być szczery, to na ten czas nie przychodzi mi nic innego do głowy, co mogło by być alternatywą dla tej mamy i z tego miejsca życzę jej wszystkiego dobrego.

Kolejne komentarze, również są mi bliskie, ponieważ podczas jazdy samochodem, Tymon również słuchał „Idziemy do Zoo” czy innych hitów, których potem trudno wyzbyć się z głowy i są z nami przez cały dzień. Jak z kolei wygląda sytuacja u innych rodziców?

U nas głownie w samochodzie jak nie chce żeby w trakcie jazdy zasnął to włączam mu bajki na telefonie. Powiedzmy te 15 -20 minut od czasu do czasu.

Oraz

Ja myślę że trzeba rozgraniczyć bajki na te rozwijające rozwój dziecka i na te zabieracze czasu. Mój syn ma 15 miesięcy i nie jest zainteresowany nimi wcale. Za to uwielbia kanały muzyczne, ale nie gapi się na nie bez celu tylko tańczy. Czasem mu włączę jakieś śpiewanki na telefonie gdy zaczyna marudzić podczas jazdy samochodem lub pod koniec spaceru. Mój syn jest ogólnie dzieckiem nie lubiącym jeździć wózkiem i samochodem. Już gdy miał 4-5 miesięcy odkryliśmy że muzyka z telefonu go uspokaja. Ale nie codziennie. Każdy ma umiar.

Temat bajek w telefonie, był już powyżej wspomniany podczas badań. Ale każdy z rodziców na pewno nie raz musiał zadbać o inhalację i wiem po sobie, że nie jest to łatwe. Z Tymonem obecnie nie ma szans, ale pewnie za jakiś czas się uda podczas infekcji. Jak się jednak okazuje, telefon podczas inhalacji wydaje się być bardzo skutecznym rozwiązaniem:

Synowie 3 i 2 lata, przy inhalacji musowo 15/20 minut bajek lub piosenek z telefonu, bez tego nie ma inhalacji.

Oraz

Bez przesady, że te bajki takie niedobre.. Trzeba znać po prostu umiar. Wiadomo, że oglądanie stale na okrągło dobre nie jest. Ale w niektórych sytuacjach bajki naprawdę ratują sytuację (np. podczas inhalacji lub gdy maluch jest wybitnie marudny). Syn ma 1,5 roku pierwszy raz oglądał bajkę na telefonie krótko po roczku. Jako że w sezonie jesienno-zimowym często łapał infekcje i często miał inhalacje to i często oglądał bajki. Myślę, że na dobę było to Max 20 min. Teraz zdarza się czasami, że ogląda bajkę przed snem, szczególnie gdy nie uda mi się wrócić z pracy na czas.

I co teraz? Co to za matki? Jak mogą non stop włączać bajki dzieciom? Przecież tak nie można! Zapewne lawina takich komentarzy pojawiłaby się, gdyby mój blog miał tysiące odwiedzin. Na szczęście nie ma i na szczęście, moją skromną opinię te mamy są całkowicie normalne! Wiem co piszę, ponieważ wszystko, co nie jest w nadmiarze nie powinno szkodzić naszemu dziecku. Jeżeli coś nie jest notoryczne i nie podawane w szkodliwej ilości – jest bezpieczne. Przecież sam byłem dzieckiem, oglądałem bajki na kanale Rondo i piłem grysik do 2 klasy podstawówki i co? I żyję i mam się dobrze. Cud? Nie, to normalne! (w sennie picie grysiku heheszki)

Dobra trzeba by powoli brnąć do końca, by was nie ululać do snu, zatem wrzucam jeszcze dwie opinie, a następnie sam odniosę się do głównego wątku dzisiejszego wpisu:

Moja ogląda dużo bajek (ma ponad 2 lata) do około 2 lat w ogóle w domu nie było telewizora a teraz jednak mamy i są takie dni ze mi się nic nie chce i pół dnia leżymy i oglądamy świnki peppy czy inne dla maluchów a są takie dni ze nie włączamy wcale. Ale na tygodniu norma jest rano ze dwie godziny może nawet i popołudniu też długo. Zaraz mnie zjedzą pewnie inne matki ale trudno nie jestem idealna… Tez muszę czasami odpocząć, zrobić obiad czy posprzątać… Wieczorami dziękuje Bogu ze mamy ten telewizor.

A teraz ostatni, zacytowane komentarz i pora na mnie:

Moja córka dzięki bajkom umie liczyć do 30 po polsku i angielsku, zna kolory po polsku angielsku i hiszpańsku, zna cyferki do 10, wie który palec jest jaki po polsku i angielsku, zna większość kształtów w pl i ang. Oraz alfabet po pl i ANg a ma 3 lata.

Nie będę wnikał ile dziecko wynosi z bajek i piosenek, bo póki co sam tego nie wiem. Nasz syn ma 16 miesięcy i póki co widzę, jak wiele radości sprawia mu muzyka. Zdarza się też, że podczas poranka, gdy chcemy dospać z moją partnerką, włączymy mu bajki z telefonu, trwa to ok. 20 minut. Z kolei gdy idziemy do pracy, podczas ubierania się lecą utworu Don Diablo, Avicii itp. a on oddaje się swojemu, słodkiemu tuptaniu i tańczeniu. On ma chwilę radości i zabawy, a my czas na zebranie się i podjęcie gotowości do kolejnego dnia w naszym życiu. Pewnie, że nie wolałbym bajek nie włączać, ale jak nie włączać skoro telefon towarzyszy mi na każdym kroku? Sam pewnie nie kontroluję ile razy dziennie go sprawdzam bez celu, być może nawet się na tym nie skupiam, a pewnie robię to często. Syn to widzi i też chce! Moim zadaniem jako rodzica jest zatem umiejętnie tym zarządzać, a wydaję mi się, że póki co z mamusią dajemy radę. Nasze dziecko jest żywe, uśmiechnięte i roztańczone. W wielu przypadkach nie musi widzieć Video, wystarczy, że słyszy znany mu utwór i już jest uśmiech i taniec.

I na koniec – nie uważam, że przez włączanie bajek jestem złym tatą. Nie uważam też, że moje dziecko jest o wiele mądrzejsze bo czasem obejrzy bajkę, po prostu widzę, że jest to dla niego chwila beztroskiej przyjemności i radości, tylko tyle i aż tyle – nie mam zamiaru doszukiwać się tutaj niczego więcej. Nie mam też zamiaru czytać i powoływać się na rozmaite badania, po prostu staram się, by było normalnie.

Chyba długi wpis dzisiaj, prawda? Było warto doczytać do końca? Mam nadzieję, że tak! Życzę wam wszystkiego dobrego drodzy rodzicie i do usłyszenia w kolejnym wpisie.

Przeczytaj pozostałe wpisy

Jenga to potęga!

Dziś chcę się z Wami podzielić moim absolutnym faworytem wśród gier planszowych - Jenga! To...