Szkoła rodzenia – co daje i czy warto się wybrać?

Osobiste

Szkoła rodzenia – co daje i czy warto się wybrać?

Będąc kilka miesięcy przed porodem zapewne nie jedna para zadaje sobie to pytanie – czy warto wybrać się na szkołę rodzenia. Piszę para, ponieważ, trudno wyobrazić mi sobie by moja partnerka miała uczęszczać na te zajęcia sama a jak zapewne się domyślacie postanowiliśmy się na szkołę rodzenia zdecydować. No ale po kolei…

Decyzja o zapisaniu się na szkołę rodzenia.

Najpierw decyzja – zapisujemy się czy też nie? Opinie znajomych i rodziny, były podzielone, kilka osób stwierdziło, że naprawdę warto, z kolei kilka, iż nie ma takiej potrzeby. Jednak każdy z nas doskonale zdaje sobie sprawę jak to jest – każdy ma swoje zdanie na każdy temat i to co dla jednego okaże się kompletnie nieprzydatne dla drugiego okazuje się naprawdę czymś ważnym.  W odróżnieniu jednak od znajomych i rodziny – to nasze pierwsze dziecko i nasze doświadczenie jest zerowe, zatem szkoła rodzenia może tylko pomóc, stąd też decyzja o tym, iż zapisujemy się na zajęcia.

Pierwsze zajęcia…

Pierwsze zajęcia w szkole rodzenia to w sumie „spoko” opcja ponieważ są darmowe i to właściwie po pierwszych zajęciach które trwają 1,5 godziny można zdecydować czy się zapisujemy czy też nie. Bynajmniej tak jest w szkole rodzenia w Zespole Opieki Zdrowotnej w Oświęcimiu – Szpital Powiatowy im. Św. Maksymiliana. My się zdecydowaliśmy, stąd też po zakończeniu zajęć deklarujemy chęć wpłaty 100 zł i uczestniczenia w kolejnych 7 spotkaniach na temat porodu i wszystkich rzeczy z nim związanych. Nie będę pisał tutaj o wrażeniach z pierwszych zajęć mojej partnerki, gdyż blog powstał właśnie z myślą o nas panowie i będąc szczerym – te zajęcia mnie nie porwały. Porwały mam na myśli organizację i plan działania samych zajęć, ponieważ byłem pewien, że przychodząc otrzymam czarno na białym co będziemy po kolei „realizować” a przede wszystkim ćwiczyć. Tutaj jednak panował lekki chaos i było skakanie z tematu na temat nie mówiąc już o tym, iż wszystko było omawiane bardzo ogólnikowo… myślę sobie ok… następnie po tej całej masie zróżnicowanych wątków w końcu padło pytanie prowadzącej o listę tematów, które nas interesują. Każdy z uczestników dodał coś od siebie i powstała lista, którą mieliśmy sukcesywnie omawiać na kolejnych zajęciach. Było to niczym światełko w tunelu, gdyż wtedy pomyślałem , że warto będzie się zapisać.

Pozostałe 7 zajęć…

Właściwie to powinienem napisać 6, gdyż jedne opuściłem ze względu na to, iż prowadząca stwierdziła, że te zajęcia skierowane będą głównie dla Pań, stąd też jeden wtorek był wolny ^^ co do pozostałych zajęć również miałem mieszane uczucia – podobnie jak przy pierwszych. Światełko w tunelu o którym pisałem po zakończeniu pierwszych zajęć znowu się znacząco oddalało… Do tej pory zastanawiam się co mogło być tego przyczyną i chyba znalazłem główne dwa powody:

– nie było konkretów, postaram się podać to na przykładzie – lista rzeczy które należy mieć ze sobą przy porodzie. Spodziewałem się otrzymania listy i zakupienie tego i spakowanie do torby, by być gotowym. Tutaj trwało to prawie całe zajęcia ot co.. temat mógł być załatwiony w parę minut, ewentualnie o coś dopytać – tak też było z wieloma rzeczami. Wolę raczej prosty przekaz aniżeli domyślanie się – a jeżeli coś jest dla mnie totalnie obce i nowe to po prostu krótko pytam i oczekuję krótkiej odpowiedzi. Pod brak konkretów podepnę także coś takiego jak skakanie z tematu na temat… Na przedostatnich zajęciach była mowa o ostatecznych przygotowaniach do porodu, następnie o porodach rodzinnych, ile mniej więcej trwają po czym nagle ni stąd ni z owąd wskakuje temat taki jak: pobranie krwi płodu z żyły pępowinowej, bez wyjaśnienia co to dokładnie jest i otrzymujemy ulotki gdzie można to zrobić i w jakiej cenie… Poczułem lekki niesmak i było to dla mnie jasnym przekazem, iż mam do czynienia z bardzo nachalną reklamą. Odnośnie samego terminu – tradycyjnie musiałem więc po zajęciach poczytać co nieco na ten temat – jednak to termin o którym będę jeszcze w blogu wspomniał, jednak nie w tym artykule.

Jednak aby nie było tak negatywnie, ponuro i sceptycznie – to na koniec artykułu was zaskoczę – ostatnie zajęcia były naprawdę ciekawe. Każdy z grupy miał za zadanie wykąpać dziecko, brzmi banalnie prawda? Ale uwierzcie, iż czynności które podczas kąpieli trzeba wykonać właśnie z ubraniem pieluszki nie należały do najłatwiejszych. Ponadto grupa która do tej pory była raczej cicha i ponura nagle się ożywiła. Było sporo zabawy, nawet śmiechu i kilka luźnych dialogów. Ponadto na zakończenie samej szkoły rodzenia otrzymaliśmy sporo upominków i treściwych porad, na które czekałem od 7 zajęć.

Ogólnie podsumowując mam nadal mieszane uczucia- gdybym na samą szkołę rodzenia się nie wybrał to i tak bym sobie poradził (tak jesteśmy już po narodzinach bobasa) z drugiej jednak strony – troszkę wiedzy wyniosłem – chociażby jak trzymać dziecko podczas kąpieli, ponieważ pierwsza kąpiel to emocje nie do opisania – ale o tym również nie dzisiaj.

Czego najbardziej mi brakowało? Otóż z góry nałożonego programu i konkretów o których wspomniałem, wolałbym raczej otrzymać np. poniższą listę oraz informacje o tym, iż jeżeli czegoś brakuje to można dopisać:

  • Zasady przyjęcia na salę porodową
  • Poród i Cięcie cesarskie, Inne sposoby rozwiązania ciąży i zakończenia porodu.
  • Ból w porodzie oraz sposoby jego łagodzenia
  • Fizjologia okresu noworodkowego
  • Karmienie piersią. Zaburzenia wynikające z nieprawidłowej laktacji cz. I
  • Karmienie piersią. Zaburzenia wynikające z nieprawidłowej laktacji cz. II
  • Żywienie kobiety w ciąży i karmiącej piersią
  • Pielęgnacja w połogu, psychika w okresie połogu
  • Zajęcia praktyczne z pielęgnacji i kąpieli noworodka
  • Zajęcia praktyczne przygotowujące do porodu rodzinnego

 

Pozostaje więc odpowiedź na pytania z tematu bloga:

Szkoła rodzenia co daje?

Szkoła rodzenia pozwoliła mi na zapoznanie się z kilkoma terminami o których nie miałem zielonego pojęcia, ponadto uświadomiła mi, jak wiele mnie czeka po narodzinach dziecka i jak wielka to odpowiedzialność dbać o swoją pociechę. Ponadto, pomimo chaotycznego prowadzenia zajęć, Pani położna potrafiła pozytywnie nakręcić przyszłych rodziców do tego, jak olbrzymim szczęściem jest posiadanie dziecka i dbanie o nie.

Szkoła rodzenia czy warto?

Tutaj nie będę się rozpisywał zbyt długo. Pomimo wszystko uważam jednak, że nie ma sensu nikogo na siłę namawiać. Wszystko  tak naprawdę zweryfikuje życie i dziecko, szkoła rodzenia jest przydatna ale tak naprawdę to rodzic uczy się wszystkiego w trakcie, uwierzcie wiem co piszę bo właśnie się uczę i muszę przyznać, że pomimo tego, iż jest to niezwykle trudne to czuję się szczęśliwy jak nigdy wcześniej.

Przeczytaj pozostałe wpisy

Jenga to potęga!

Dziś chcę się z Wami podzielić moim absolutnym faworytem wśród gier planszowych - Jenga! To...